Nie mieć jeszcze „trzydziestki” na przysłowiowym karku, a cieszyć się z jedenastu złotych medali igrzysk, to nie lada wyczyn, nawet dla sceptyków sugerujących, że na igrzyskach paraolimpijskich program jest przecież mocno rozbudowany. Czy po igrzyskach, gdzie zdobywa się pięć złotych medali i srebro, można jeszcze mierzyć wyżej? Odpowiedź brzmi: tak. Udowodnił to białoruski pływak Ihar Boki startujący na światowych pływalniach w kategorii przeznaczonej dla osób z niepełnosprawnością wzroku (S13).
Ihar Boki ponoć od zawsze wiedział, że chce zostać pływakiem, ale gdy jego umiejętności w basenie wzrosły, wzrok niestety ulegał pogorszeniu. – Zacząłem pływać od dziecka, a moją chorobę oczu zdiagnozowano, gdy miałem około dwóch lat. To była choroba postępująca i pogarszała się aż do około 16. roku życia. Ale nadal trenowałem – powiedział Białorusin w wywiadzie dla paralympic.org. – Niestety, lekarze nie pozwolili mi konkurować wśród pełnosprawnych sportowców ze względu na poważne ryzyko. Postanowiłem więc kontynuować karierę w sporcie osób niepełnosprawnych. Przeszedłem przez klasyfikację medyczną i zakwalifikowałem się do startu – dodał. W paraolimpijskim świecie odnalazł się znakomicie. Jego występy można określić jako „the sky is the limit” (tłum. niebo jest granicą). Białorusin medale zdobywa hurtowo i nie jest to zasługą słabej i małej konkurencji w jego klasie niepełnosprawności.
Nasi sąsiedzi mogą czuć dumę z posiadania takiego zawodnika w swojej reprezentacji. Osiemnastoletni pływak podczas igrzysk w 2012 roku w Londynie zapewnił 60% dorobku medalowego Białorusi. Kraj ten zdobył pięć złotych medali, dwa srebrne i trzy brązowe. Wszystkie najcenniejsze wywalczył wspomniany Boki, dokładając do pięciu tytułów mistrza paraolimpijskiego jeden srebrny krążek. Rewelacyjny występ przypieczętował również czteroma rekordami świata (100 i 400 metrów stylem dowolnym, 100 metrów stylem grzbietowym oraz 200 metrów stylem zmiennym). Boki nie miał sobie równych również na 100 metrów motylkiem, gdzie wygrał z rekordem igrzysk. Zwycięstwa te odniósł w bardzo przekonującym stylu. Jedyną przegraną poniósł w sprincie kraulem, gdzie o osiem setnych przegrał z Charlesem Bouwerem z RPA. Występ w stolicy Wielkiej Brytanii i tak był fenomenalny. Boki już wtedy wpisał się na listę wielkich gwiazd igrzysk, choć znalazły się osoby z jego ukochanej dyscypliny, które miały więcej złotych medali (osiem Australijka Jacqueline Freney, sześć Brazylijczyk Daniel Dias). Jak pokaże przyszłość, urodzony w białoruskim mieście Bobrujsk zawodnik poprawi swój paraolimpijski dorobek.
Największy bohater brazylijskich igrzysk
Dalsza dominacja na świecie w wykonaniu Bokiego to rok 2016. Oczywiście sukces zwiastował już czempionat globu w Glasgow, gdzie w 2015 roku wywalczył sześć tytułów mistrzowskich oraz jedno srebro. W Brazylii na pływalni w Olympic Aquatics Stadium zdobył sześć złotych medali paraolimpijskich, najwięcej spośród wszystkich zawodników startujących w igrzyskach. 22-letni pływak okazał się bezkonkurencyjny na dystansach 50, 100 i 400 metrów stylem dowolnym, 100 metrów stylem grzbietowym, 50 metrów stylem motylkowym oraz 200 metrów stylem zmiennym. Brązowy krążek wywalczył na 100 metrów klasykiem. Co ciekawe, sam Boki był niezwykle zadowolony z trzeciej lokaty. Pływak podkreślał, że zdobycie medalu na tym dystansie to dla niego bardzo wielkie osiągnięcie. Warto odnotować, że Boki ustanowił podczas igrzysk rekordy świata w grzbiecie i motylku, a w pozostałych czterech konkurencjach wygrał z rekordami paraolimpijskimi. Białoruś wywalczyła 10 medali, z czego właśnie siedem było dziełem młodego pływaka. W 2016 roku za swoje osiągnięcia Boki został nominowany do słynnej nagrody Laureus. Gratulacje złożył mu również prezydent kraju Alaksandr Łukaszenka.
Plan na Tokio równie ambitny
W 2019 roku Boki wrócił do Londynu, gdzie rywalizował tym razem o medale mistrzostw świata. W nich ponownie pokazał swoją dominację. Sześć złotych krążków i brąz pokazały, że jego dorobek medalowy z igrzysk może znacznie powiększyć w Tokio. Można przypuszczać, że planowo rozegrane igrzyska w stolicy Japonii w 2020 roku, byłyby, zakładając brak kontuzji, równie szczęśliwe jak poprzednie. Przełożona impreza to zagadka dla samych sportowców. Same igrzyska dopiero pozwolą uzyskać odpowiedź na pytanie, jak udało się przepracować tak wyjątkowo trudny okres i czy udało się trafić z formą.
————
Screen: IPC