Iweta Faron. Fot. Bartłomiej Zborowski/Polski Komitet Paraolimpijski

Dramat Iwety Faron, czyli znów zacięty karabinek

Karabinek Iwety Faron, który jeszcze wczoraj działał bezbłędnie, dziś zaciął się tuż przed startem biatlonowego biegu na 12,5 km. Załamana Polka dobrała części z drugiego. Zazwyczaj bezbłędna Iweta, teraz była wytrącona z równowagi – miała trzy pudła na pierwszej strzelnicy i zeszła z trasy. 

Złośliwość rzeczy martwych znów dopadła Iwetę Faron – jak podczas debiutanckich igrzysk w Pjongczangu, gdzie w pierwszych zawodach też zawiódł ją karabinek. Wówczas 18-letnia Iweta nie podniosła się już później psychicznie.

Pech z Pjongczangu nie odpuścił zawodniczki KS Obidowiec Obidowa niestety i w Pekinie. I to od samego początku. Co start, wyraźnie nie sprzyja jej szczęście. W pierwszym występie w Pekinie długo wydawało się, że po bezbłędnym strzelaniu zdobędzie podium, ale rywalki w ostatniej chwili zepchnęły ją z niego na piąte miejsce.

Potem doznała zatrucia pokarmowego i po nieprzespanej nocy musiała zrezygnować ze startu. Następnego dnia pobiegła w sprincie i dotarła do biegu półfinałowego, ale jak sama mówiła znów wszystko sprzysięgło się przeciwko niej.

Lekiem na całe zło miał bieg biatlonowy na 12,5 km, bo jak sama mówi, „biatlon ją kocha, a on kocha biatlon”. Niestety wszystko popsuł nowy karabinek, który się zaciął podczas przestrzelenia tuż przed startem.

– Karabin do ręki, Iweta kładzie się na stanowisku i nagle krzyczy do mnie, że nie może przeładować broni. Biegnę do niej, faktycznie. Próbuję, ale nie jestem w stanie nic zrobić. Karabinki się czasem zacinają, ale tu widzę, jest poważny problem. Lecę więc do magazyn po drugi karabin. I tylko widzę stojącą, załamaną Iwetę – opowiada trener polskiej kadry, Wiesław Cempa, olimpijczyk z Albertville.

Choć czasu do startu zostało niewiele, Iweta zaczęła przestrzeliwać drugi karabinek. Iwecie nie pasowała w nim kolba. Trener Cempa dokręcił więc kolbę z pierwszego karabinka i postarał się o dopasowanie ustawień, by jak najbardziej zbliżyć się do tego, który Iweta zna ze swojej podstawowej broni.

– Wzięła karabinek do ręki, żeby przestrzelić i od razu zobaczyłem, że to nie ta Iweta którą znam. Ona tak nie strzela. Była kompletnie rozwalona psychicznie. Jeszcze Witek Skupień, który ma na nią zbawienny wpływ, próbował ją podeprzeć na duchu. Liczyliśmy, że przebiegnie pierwszą pętlę, to ochłonie, zejdzie z niej ciśnienie. Ale jak wystartowała to się zastanawiałem czy doleci do pierwszego strzelania. Doleciała, ale po trzech pudłach zeszła z trasy – opowiada Cempa.

– Takie rzeczy się zdarzają zawodnikom, ale Iwecie przydarzyło się wszystko złe, co mogło się wydarzyć – i to na jej koronnych dystansach. Jeszcze tylko nartę mogła zgubić podczas biegu. Ale to byśmy jej podali. A na złośliwość rzeczy martwych nie poradzisz – stwierdziła asystentka trenera, Ewelina Marcisz, olimpijka z Pjongczangu.

W sobotę przed Iwetą Faron ostatni indywidualny start w Pekinie – bieg narciarski na średnim dystansie techniką dowolną. A w niedzielę ewentualnie sztafeta.

Cały sztab biegowy był w wiosce paraolimpijskiej w ponurych nastrojach. – To są wielkie emocje, bo liczyliśmy zdecydowanie na więcej, sami zawodnicy liczyli na więcej. Zaczęliśmy super, dwoma piątymi miejscami Iwety i Witka, wydawało się, że musi być tylko lepiej. Że się rozkręcą i pójdzie z górki. Tymczasem ciągle trafiali na jakieś przeciwności. Jak coś mogło się nie udać, to cholera, się nie udawało – stwierdził Cempa. – Ale nadal w nich wierzymy, do samego końca, do ostatniej sztafety. Bo mamy świadomość, że są świetnie przygotowani do igrzysk. Wszystko zależy od tego czy dadzą radę podnieść się psychicznie po tym wszystkim – mówiła Marcisz.

– Dziś naprawdę zapowiadało się tak dobrze. Patrząc jak Iweta jest skoncentrowana i pewna siebie podczas rozgrzewki, jak świetnie udało się przygotować narty, byłem przekonany, że to będzie nasz dzień. Wszystko jest na tak, wystarczy, że Iweta zrobi swoje. Żeby sama coś popsuła na strzelnicy czy coś. A tu zawiódł ją karabin, który jest przedłużeniem jej ręki. Ciężko się pogodzić i jej i nam – kręcił głową Cempa.

*****
Paulina Malinowska-Kowalczyk, Michał Pol, Zhangjiakou

Fot. Bartłomiej Zborowski/Polski Komitet Paraolimpijski

error: Nasze materiały chronione są prawem autorskim! Kopiowanie ich i rozpowszechnianie bez zgody autora zabronione! - paraSPORTOWCY.PL