Kinga Dróżdż nie przestaje zachwycać! Polska szablistka tegoroczny sezon startowy rozpoczęła od mocnego uderzenia. W trwającym w Egerze Pucharze Świata w szermierce na wózkach Polka odniosła swoje trzecie w karierze zwycięstwo i w zasadzie jest już pewna biletu na igrzyska w Tokio.
Kiedy spogląda się na to, co wyczynia na planszy Kinga Dróżdż, tak trudno uwierzyć, że treningi w szermierce na wózkach podjęła zaledwie dwa lata temu. Pomimo stosunkowo krótkiego stażu w paraolimpijskim wydaniu tej dyscypliny 25-latka zdołała nieźle namieszać w światowej czołówce kobiecej szabli, w której od lat prym wiodą Ukrainki i Węgierki oraz nieprzewidywalne Chinki. Zawodniczka IKS AWF Warszawa nie do zatrzymania okazała się podczas ubiegłorocznej pucharowej rywalizacji w Pizie oraz Amsterdamie, dwukrotnie gromiąc w finale węgierską fechmistrzynię Evę Andreę Hajmasi. Polska szablistka jest już niemal pewna wyjazdu na igrzyska paraolimpijskie w Tokio, do których bez wątpienia przybliża ją wygrana w dzisiejszym turnieju.
Kwalifikacje do turnieju głównego szabli A zakończyły się dla Kingi Dróżdż najlepszym z możliwych scenariuszy. 25-latka odniosła komplet sześciu zwycięstw, oddając swoim rywalkom łącznie zaledwie trzy trafienia, i do turnieju głównego przystąpiła rozstawiona z „jedynką”. Walkę o trzeci w karierze pucharowy triumf rozpoczęła dopiero od drugiej rundy, nie dając w niej większych szans Koreance Sunmi Kim, której pozwoliła zdobyć sześć punktów. Sporo nerwów i emocji kosztowała naszą zawodniczkę potyczka o awans do najlepszej czwórki, w której przyszło jej skrzyżować broń ze wspomnianą Węgierką Hajmasi. Dróżdż, choć przegrywała już 10:14, do końca zachowała olimpijski spokój i skutecznie odwróciła losy spotkania. Odrobiła straty, a przy stanie 14:14 to właśnie na jej konto wpadło decydujące piętnaste trafienie. W półfinale pozbawiła złudzeń Gruzinkę Nino Tibilaszwili, która w starciu przeciwko Polce zdobyła trzy punkty, i tym samym wraz z Ukrainką Jewgieniją Breus musiała zadowolić się brązem. W finale natomiast – choć momentami bywało gorąco – pokonała 15:12 Ukrainkę Natalię Morkwicz. Na dziewiątej pozycji wśród 29 startujących pań znalazła się Marta Fidrych, która w 1/16 finału miała wolny los, a w swojej pierwszej i zarazem ostatniej pucharowej walce przegrała 12:15 z Tajką Attayą Chookerd. Osiemnasta była z kolei Renata Burdon, która nie podołała Lao In I z Makau (3:15).
Na szóstym miejscu rywalizację w żeńskiej szabli kategorii B zakończyła Patrycja Haręza. Zawodniczka Victorii 1918 Jaworzno po grupach rozstawiła się z numerem piątym pozwalającym jej na odpoczynek w 1/16 finału. W swojej pierwszej pucharowej potyczce nasza reprezentantka zwyciężyła 15:7 z Węgierką Gyongi Dani, a następnie – podobnie jak na mistrzostwach świata w Cheongju – na etapie ćwiećfinałów zmierzyła się z Włoszką Rosanną Pasquino. O ile w Korei kluczem do sukcesu okazało się jedno trafienie więcej, tak tym razem piątkowa porażka była dla Polki bardziej dotkliwa i ostatecznie sięgnęła rozmiarów 4:15. Szesnasta w 24-osobowej stawce była Jadwiga Pacek, która w 1/16 finału zwyciężyła 15:9 z Nga Ting Tong z Hongkongu, by w kolejnej rundzie nie sprostać dzielącej wespół z Włoszką najniższy stopień podium Boglarce Mezo z Węgier. Złoto po jednostronnym boju zgarnęła Ukrainka Olena Fiedota, gromiąc 15:3 Irinę Miszurową z Rosji.
Spory niedosyt pozostał po ćwierćfinałowym starciu floretu kategorii A pomiędzy Michałem Nalewajkiem a Rosjaninem Olegiem Gawrilenkowem. 27-latek, mimo że wypracował sobie kilkupunktową przewagę, to nie zdołał dowieźć jej do końca. Polak przegrał ten pojedynek różnicą trzech trafień (12:15) i w gronie 39 uczestników zadowolić musiał się piątą pozycją. Wcześniej zawodnik IKS AWF Warszawa kwalifikacje zakończył z kompletem wygranych na czwartej pozycji, krzyżując broń w pierwszych dwóch rundach odpowiednio z Kanadyjczykiem Brechtem Douglasem (15:6), a potem z Chi Fung Ng z Hongkongu, który nie trafił Polaka ani razu. 26. lokatę zajął ostatecznie Norbert Całka, będąc w 1/16 finału wyeliminowanym przez Dariusza Pendera, który oddał swojemu młodszemu koledze zaledwie trzy punkty. Nasz dziewięciokrotny medalista paraolimpijski odpadł z rywalizacji w kolejnej rundzie, będąc tym samym dziesiątym florecistą pierwszego w 2020 roku Pucharu Świata. Jego pogromcą okazał się Rosjanin Artur Jusupow (12:15). Doskonale przed własną publicznością zaprezentował się Richard Osvath, który dzień wcześniej ku wielkiej ekscytacji gospodarzy nie miał równych sobie w turnieju szablowym. Utytułowany Węgier w pojedynku o złoto rozprawił się 15:8 z Włochem Emanuelem Lambertinim. Najniższy stopień podium wraz z Gawrilenkowem dzielił Ukrainiec Andrij Demczuk.
Jedna wygrana pucharowa potyczka dzieliła Michała Dąbrowskiego od medalu w szpadzie kategorii B. Trenujący na co dzień w Wołominie polski reprezentant wylądował ostatecznie na szóstej lokacie, wyrzucając kolejno z turnieju Marcina Karbownika (15:3), którego sklasyfikowano na 28. miejscu, oraz Francuza Marca Andre Cratere (15:7). W potyczce o najlepszą czwórkę Dąbrowski znalazł pogromcę Cratere’a w postaci kolegi z reprezentacji Yannika Ifebe, pokonując naszego rodaka stosunkiem 15:8. Jedenasty w 35-osobowej stawce był Kamil Rząsa, który w 1/16 finału zmiótł z planszy Izraelczyka Matoko Rada (15:1), by potem przełknąć gorzką pigułkę po porażce z mistrzem paraolimpijskim z Londynu Jovanem Guissonem z Brazylii (4:15), na którego w bezpośredniej eliminacji trafił zresztą już trzeci turniej z rzędu. Wcześniej wicelider globalnego zestawienia dość mocno dał się we znaki Radosławowi Gradowi, który uległ Brazylijczykowi 6:15 i zajął 27. pozycję. Piętnasty był Patryk Banach, który wygrał najpierw 15:7 z Niemcem Balwinderem Cheemą, a następnie poległ 8:15 z późniejszym brązowym medalistą Francuzem Yohanem Peterem. Tuż za nim po triumfie 15:10 nad Mateuszem Proksą (ostatecznie 17. lokata) oraz wyraźnej porażce 5:15 z Ifebe znalazł się Grzegorz Lewonowski. W walce wieczoru Guissone bez większych problemów poradził sobie z Ifebe, ustalając wynik finałowej potyczki na 15:8. Drugi brązowy krążek powędrował do Rosjanina Aleksandra Kurzyna.
————
Fot. własna.