Fot. Robert Szaj/Polska Fundacja Paraolimpijska

Złoto zwieńczone rekordem świata. Róża Kozakowska paraolimpijską mistrzynią!

Piękniejszego prezentu na 32. urodziny po prostu nie mogła sobie wymarzyć! Róża Kozakowska wywalczyła dla Polski pierwszy złoty medal igrzysk paraolimpijskich. Przy okazji poprawiła o 80 centymetrów swój rekord świata w rzucie maczugą, który od teraz wynosi 28,74 m.

Mistrzostwa świata w Dubaju, listopad 2019 roku. Róża Kozakowska staje na rozbiegu do skoku w dal. W skupieniu przygotowuje się do oddania swojej piątej próby w konkursie. Wynik, jaki wówczas uzyskuje – 4,70 m, daje jej miejsce tuż za podium oraz przepustkę dla kraju (a przy okazji też dla siebie) na igrzyska paraolimpijskie w Tokio. Radość z osiągniętego sukcesu nie trwa długo. Po konkursie Róża jest skrajnie wyczerpana, pojawiają się problemy z chodzeniem. Nie wygląda to najlepiej. Lekarz kadry definitywnie zakazuje jej startu w kolejnej konkurencji, biegu na 100 metrów. Występ w stolicy Japonii stoi pod wielkim znakiem zapytania.

Przez trudy do gwiazd

W rodzinnym domu przeżyła prawdziwe piekło, które zgotował jej ojczym. Wydarzenia z tamtego okresu ukształtowały jej charakter, czyniąc ją kobietą praktycznie nie do zdarcia. Twardszą niż diament. Antidotum, które choć przez moment pozwalało o tym piekle zapomnieć, okazał się sport. Od najmłodszych lat uwielbiała rywalizację, wygrywała medale i puchary, trenując sprinty oraz skok w dal. Neuroborelioza stawowo-mózgowa, na którą zachorowała po ukąszeniu kleszcza, wykluczyła ją ze startów z pełnosprawnymi rówieśnikami. To podstępna choroba, która praktycznie z dnia na dzień dosłownie potrafi ściąć człowieka z nóg. Właściwie postawioną diagnozę usłyszała dopiero po wielu latach.

Kozakowska nie dała za wygraną i postanowiła spróbować swoich sił w sporcie paraolimpijskim. Na treningach jakby od niechcenia skacze w dal ponad pięć metrów. Wróżą jej długą i piękną karierę. Życie pisze dla niej jednak zupełnie inny scenariusz. Początkowo choroba odebrała jej sprawność w jednej ręce, a teraz nie oszczędziła również nóg. Trenerzy szybko znaleźli dla niej nową konkurencję, bo Róża nie potrafi żyć bez sportu. Szlifuje technikę do pchnięcia kulą z pozycji siedzącej. Na tegorocznych mistrzostwach Europy w Bydgoszczy, walcząc z bólem i słabościami, uzyskuje 2,82 m. Wzruszona podczas dekoracji odbiera brąz. Dwa tygodnie po mistrzostwach, podczas zawodów Grand Prix w Krakowie, rezultatem 27,94 m poprawia rekord świata w rzucie maczugą (kat. F32). Igrzyska znów są na wyciągnięcie ręki.

Na ustach całej Polski… i świata

Wczoraj obchodziła 32. urodziny. Czasu na świętowanie w zasadzie w ogóle nie było, ponieważ przygotowywała się do konkursu życia. Róża Kozakowska zamykała dzisiejsze zawody, dzięki czemu miała doskonały podgląd na poczynania swoich najgroźniejszych rywalek. Na rzutni rywalizuje w specjalnym kołnierzu, bo mięśnie tak bardzo są osłabione przez chorobę. Ale im cięższa jest walka, tym lepszy smak ma odniesione zwycięstwo, a ona zasługiwała na nie jak nikt inny na świecie. Rekordowy rzut, którym przypieczętowała paraolimpijskie mistrzostwo, osiągnęła w trzeciej próbie. Wtedy maczuga poleciała na odległość 28,74 m – 80 centymetrów dalej od ustanowionego przez nią w czerwcu rekordu świata! Poza Polką na podium znalazły się również Ukrainka Anastazja Moskalenko (24,73 m) oraz reprezentująca Algierię Mounia Gasmi (23,29 m).

————

Paulina Królak/Polska Fundacja Paraolimpijska
Fot. Robert Szaj/Polska Fundacja Paraolimpijska

error: Nasze materiały chronione są prawem autorskim! Kopiowanie ich i rozpowszechnianie bez zgody autora zabronione! - paraSPORTOWCY.PL