Piękniejszego prezentu na 32. urodziny po prostu nie mogła sobie wymarzyć! Róża Kozakowska wywalczyła dla Polski pierwszy złoty medal igrzysk paraolimpijskich. Przy okazji poprawiła o 80 centymetrów swój rekord świata w rzucie maczugą, który od teraz wynosi 28,74 m.
Mistrzostwa świata w Dubaju, listopad 2019 roku. Róża Kozakowska staje na rozbiegu do skoku w dal. W skupieniu przygotowuje się do oddania swojej piątej próby w konkursie. Wynik, jaki wówczas uzyskuje – 4,70 m, daje jej miejsce tuż za podium oraz przepustkę dla kraju (a przy okazji też dla siebie) na igrzyska paraolimpijskie w Tokio. Radość z osiągniętego sukcesu nie trwa długo. Po konkursie Róża jest skrajnie wyczerpana, pojawiają się problemy z chodzeniem. Nie wygląda to najlepiej. Lekarz kadry definitywnie zakazuje jej startu w kolejnej konkurencji, biegu na 100 metrów. Występ w stolicy Japonii stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Przez trudy do gwiazd
W rodzinnym domu przeżyła prawdziwe piekło, które zgotował jej ojczym. Wydarzenia z tamtego okresu ukształtowały jej charakter, czyniąc ją kobietą praktycznie nie do zdarcia. Twardszą niż diament. Antidotum, które choć przez moment pozwalało o tym piekle zapomnieć, okazał się sport. Od najmłodszych lat uwielbiała rywalizację, wygrywała medale i puchary, trenując sprinty oraz skok w dal. Neuroborelioza stawowo-mózgowa, na którą zachorowała po ukąszeniu kleszcza, wykluczyła ją ze startów z pełnosprawnymi rówieśnikami. To podstępna choroba, która praktycznie z dnia na dzień dosłownie potrafi ściąć człowieka z nóg. Właściwie postawioną diagnozę usłyszała dopiero po wielu latach.
Kozakowska nie dała za wygraną i postanowiła spróbować swoich sił w sporcie paraolimpijskim. Na treningach jakby od niechcenia skacze w dal ponad pięć metrów. Wróżą jej długą i piękną karierę. Życie pisze dla niej jednak zupełnie inny scenariusz. Początkowo choroba odebrała jej sprawność w jednej ręce, a teraz nie oszczędziła również nóg. Trenerzy szybko znaleźli dla niej nową konkurencję, bo Róża nie potrafi żyć bez sportu. Szlifuje technikę do pchnięcia kulą z pozycji siedzącej. Na tegorocznych mistrzostwach Europy w Bydgoszczy, walcząc z bólem i słabościami, uzyskuje 2,82 m. Wzruszona podczas dekoracji odbiera brąz. Dwa tygodnie po mistrzostwach, podczas zawodów Grand Prix w Krakowie, rezultatem 27,94 m poprawia rekord świata w rzucie maczugą (kat. F32). Igrzyska znów są na wyciągnięcie ręki.
Na ustach całej Polski… i świata
Wczoraj obchodziła 32. urodziny. Czasu na świętowanie w zasadzie w ogóle nie było, ponieważ przygotowywała się do konkursu życia. Róża Kozakowska zamykała dzisiejsze zawody, dzięki czemu miała doskonały podgląd na poczynania swoich najgroźniejszych rywalek. Na rzutni rywalizuje w specjalnym kołnierzu, bo mięśnie tak bardzo są osłabione przez chorobę. Ale im cięższa jest walka, tym lepszy smak ma odniesione zwycięstwo, a ona zasługiwała na nie jak nikt inny na świecie. Rekordowy rzut, którym przypieczętowała paraolimpijskie mistrzostwo, osiągnęła w trzeciej próbie. Wtedy maczuga poleciała na odległość 28,74 m – 80 centymetrów dalej od ustanowionego przez nią w czerwcu rekordu świata! Poza Polką na podium znalazły się również Ukrainka Anastazja Moskalenko (24,73 m) oraz reprezentująca Algierię Mounia Gasmi (23,29 m).
————
Paulina Królak/Polska Fundacja Paraolimpijska
Fot. Robert Szaj/Polska Fundacja Paraolimpijska