Woda była zimna, deszcz nie przestawał padać, a przed nim było ponad 11 godzin wyczerpującej walki na trasie. Piotr Gołębiewski wiedział, że łatwo nie będzie, ale nie po to ciężko trenował, aby w ostatniej chwili się wycofać. 3 sierpnia w Kórniku podczas zawodów Greatman Triathlon spełnił swoje marzenie z listy „życiowych rzeczy do zrobienia”, kończąc pełny dystans Ironmana,
Pełny dystans Ironmana 140.6 uznaje się za jedno z najtrudniejszych sportowych wyzwań na świecie. To łącznie 226 kilometrów nieprzerwanego wysiłku: 3,8 km pływania, 180 km jazdy na rowerze oraz 42,195 km biegu maratońskiego. Start w zawodach w ten formule stanowi sprawdzian granic ludzkiej wytrzymałości, zarówno dla ciała jak i ducha. To próba, w której wygrywają nie najsilniejsi, lecz najbardziej wytrwali i zdeterminowani.
Piotr Gołębiewski jest sportowcem po amputacji prawej nogi, który od lat rywalizuje w zawodach triathlonowych, kolarskich oraz wyścigach na wózkach. Starty w tych dyscyplinach stały się dla niego nie tylko formą sportowej pasji, ale także świadomym elementem przygotowań do najważniejszego wyzwania – pełnego dystansu Ironmana. W maju tego roku podczas Wings for Life World Run w Monachium był najlepszy wśród osób na wózkach – meta zatrzymała go po przejechaniu dystansu 50,47 km. Regularny udział w wymagających zawodach pozwalał Piotrowi budować formę i stopniowo przygotowywać organizm do najcięższego sprawdzianu.
Ironman w deszczu, z sercem i na pełnej petardzie
Start zawodów zaplanowano 3 sierpnia na wczesny niedzielny poranek. O godzinie 6:45 sędzia dał sygnał do rozpoczęcia etapu pływackiego. Deszcz lał się z nieba strumieniami, co tylko spotęgowało trudność wyzwania. Piotr Gołębiewski przepłynął dwie pętle po 1900 metrów w 1:28:38, wychodząc z wody jako 97. zawodnik. Po chwili był gotów, by ruszyć dalej – na trasę 180 kilometrów jazdy handbike’iem.
Część kolarska okazała się prawdziwą próbą charakteru. Na 60. kilometrze pojawił się kryzys – brak mocy pomimo solidnych zapasów jedzenia i napojów. Na szczęście po krótkim osłabieniu organizm szybko wrócił do swojego rytmu. Piotr przez sześć godzin zmagał się z ulewą i niemal zerową widocznością. Ten etap rywalizacji ukończył z czasem 6:19:39.
Ostatni etap to królewski dystans maratonu – 42,195 km. Piotr tę część pokonał na wózku, utrzymując równe, mocne tempo. Atmosfera była wyjątkowa, kibice nie ustawali w dopingu, a na ostatnim nawrocie rozpoczęło się wielkie świętowanie. Do mety dotarł po 3 godzinach 29 minutach i 50 sekundach jazdy na wózku, uzyskując piąty wynik w klasyfikacji tej konkurencji. Kilkadziesiąt ostatnich metrów przeszedł o kulach, by potem przesiąść się z powrotem na wózek i przekroczyć linię mety. Tam powitał go prowadzący imprezę słowami: „Coś niesamowitego! Jesteś Człowiekiem z Żelaza!”.
„To był mój dzień”
– Pełny dystans na pełnej petardzie! Tak w skrócie mogę powiedzieć o dzisiejszym moim starcie na pełnym dystansie Ironmana podczas Greatman Triathlon w Kórniku. 11:30:20 to czas, którego najstarsi Mohikanie się nie spodziewali ani sam Hitchcock by tego nie wymyślił. To był mój dzień, po prostu MÓJ – tak Piotr Gołębiewski podsumował swój występ na oficjalnym koncie na Facebooku Ekstremalne Wyczyny Niepełnosprawnego Sportowca. Rezultat ten dał mu 48. miejsce w stawce 133 zawodników.
Ukończenie pełnego dystansu Ironmana to wyczyn absolutnie wyjątkowy. To dowód, że prawdziwa siła człowieka nie tkwi w jego ciele, lecz w umyśle i sercu. Piotr pokazuje, że marzenia są po to, aby je spełniać – nawet jeśli droga do ich realizacji mierzy 226 kilometrów. Ambitny sportowiec na tym jednak nie zamierza poprzestać. Jego kolejny cel to kwalifikacja na igrzyska paralimpijskie w Los Angeles w 2028 roku, do którego będzie dążyć z całych sił.
____
Fot. archiwum Piotra Gołębiewskiego