Puchar Narodów IBSA dobiegł końca. Polacy w wielkich emocjach wygrywają bój o 5. miejsce z Koreą.
Dla naszej kadry był to naprawdę ciężki turniej, który toczył się od samego początku pod dyktando rywali. Na otwarcie przyszło nam zagrać z Iranem – ekipą, która od lat trzyma się w światowej czołówce. Już pierwsza połowa pokazała różnicę klas, Irańczycy wbili nam trzy gole, a po przerwie dorzucili czwarty. Wynik 0:4 był bolesny start, ale też dał nam lekcję na dalszą część zawodów.
Drugie spotkanie z Indiami. Gra wyglądała już lepiej. Polacy dłużej trzymali piłkę, walczyli jak równy z równym przez ponad pół godziny, a dopiero końcówka przyniosła dwa gole dla Hindusów. 0:2, kolejna porażka, ale styl inny – bardziej odważny.
Trzeci mecz miał dać przełamanie, bo przeciwnikiem była Korea. Teoretycznie zespół słabszy od nas w rankingu IBSA. Ale znów pech – Korea strzeliła swoją pierwszą bramkę w całym turnieju właśnie z nami. W drugiej połowie Polacy naciskali, jednak nieszczęśliwy samobój zamknął sprawę. 0:2 i frustracja rosła.
Z Włochami nasi chłopacy postawili na twardą defensywę. Nasz bramkarz czynił cuda, długo było 0:0, lecz w końcówce rywale znaleźli drogę do siatki. 0:1 i kolejna porażka.
Na koniec grupy Anglia – faworyt turnieju. Polacy walczyli, próbowali, ale Anglicy byli skuteczniejsi. 0:2 i wyszło, że zmagania grupowe skończyliśmy bez punktu i nawet jednej zdobytej bramki.
Pozostał mecz o 5. miejsce. Przed spotkaniem po raz ostatni zabrzmiał Mazurek Dąbrowskiego – dla chłopaków to było naprawdę coś ważnego.
Pierwsza połowa bez goli. Dopiero w 22. minucie Michał Małachowski zamknął zamieszanie w polu karnym i trafił – pierwsza polska bramka w całym turnieju. Niestety, w 28. minucie Korea wyrównała z karnego, którego pewnie wykorzystał Jang. Regulaminowy czas gry zakończył się wynikiem 1:1. Przyszedł czas na rzuty karne. Tutaj bohaterem został Paweł Karbowski, który obronił jedną jedenastkę. Trafili natomiast Martin Jung i Mateusz Krzyszkowski dzięki czemu Polska wygrała 2:1 w karnych, zgarniając 5. lokatę.
W walce o brąz Włochy ograły Indie 3:1, a w wielkim finale Anglia wygrała z Iranem 1:0, sięgając po trofeum.
Polska zakończyła turniej z następującym bilansem – jedno zwycięstwo, pięć porażek, jeden gol z gry, jedenaście straconych i wygrane karne. Mimo słabszych liczb, zwycięstwo na zakończenie dało sygnał, że można patrzeć z nadzieją w przyszłość. Turniej udowodnił, że jest jeszcze sporo pracy, ale każdy taki wyjazd to nowe doświadczenie.
Męska część rywalizacji już za nami, lecz emocje w Indiach będą trwać dalej. W Kochi lada dzień ruszają mistrzostwa świata w blind footballu kobiet. Polska też tam zagra – i znów będzie okazja, żeby kibicować Biało-Czerwonym.