Reprezentacja Polski w bocci wraca z pucharu świata w Seulu ze srebrnym medalem – i to tak naprawdę najważniejsza wiadomość z całej tej imprezy. Sam turniej w stolicy Korei Południowej ma sporą wagę w kalendarzu tej dyscypliny, bo punkty zdobyte tutaj idą do rankingu międzynarodowego i mogą mocno namieszać w rozstawieniach na przyszłoroczne mistrzostwa świata 2026.
Polacy walczyli w kilku kategoriach, a każdy z nich dostał szansę zmierzenia się z absolutną światową czołówką. Widać było, że rywalizacja w Seulu była wymagająca jak mało kiedy – różnice w poziomie były minimalne, często o wyniku decydowały pojedyncze piłki.
W BC1 kobiet grała Kinga Koza. Jej start nie był łatwy – na dzień dobry porażka 1:9 z Indonezyjką Handayani, potem pechowe 3:4 z Egipcjanką Tasneem Goda, a na koniec 0:6 z Jeralyn Tan z Singapuru. Wyniki na papierze wyglądają słabo, ale w każdym meczu były momenty, gdzie Koza pokazała, że potrafi przeciwstawić się mocnym rywalkom.
W BC3 kobiet zobaczyliśmy Małgorzatę Perlińską z operatorką rampy Pauliną Nawrocką. Polka zaczęła od 2:5 z Japonką Ayane Ichinoe i 1:7 z Koreanką Sunhee Kang. Potem jednak w meczu z Tajwanką Tzu-Wen Chen była blisko wygranej – skończyło się 6:8. Na osłodę, Perlińska zakończyła turniej zwycięstwem 5:3 nad Szwedką Marią Bjurstrom. W tej samej kategorii rywalizowała też Edyta Owczarz z operatorką rampy Krystyną Owczarz. Tu niestety bez zwycięstwa – 0:7 z Koreanką Yejin Choi, 0:8 z Dimitrą Papadopoulou z Grecji, a w ostatnim meczu po bardzo wyrównanej walce 5:6 z Australijką Jamieson Leeson.
Najlepiej z biało-czerwonych zaprezentował się Damian Iskrzycki z operatorem rampy Dariuszem Borowskim w BC3 mężczyzn. Na otwarcie pokonał 6:1 Koreańczyka Junyupa Kima, później przegrał 1:6 z Japończykiem Keisuke Kawamoto, ale zaraz potem efektownie ograł 8:0 Min-Che Chena z Tajwanu. W decydującym starciu musiał uznać wyższość Australijczyka Daniela Michela (1:3). Dwa zwycięstwa i solidna gra sprawiły jednak, że Iskrzycki był najjaśniejszym punktem polskiej drużyny w Seulu. Pokazał, że potrafi bić się z najlepszymi i dorzucił cenne punkty rankingowe.
Drugim naszym reprezentantem w tej kategorii był Jarosław Plewa z operatorem rampy Zbigniewem Plewą. Polak zaczął od dwóch ciężkich porażek – 0:10 z legendarnym Grigoriosem Polychronidisem z Grecji i 0:10 z Brazylijczykiem Mateusem Carvalho. Na szczęście w ostatnim spotkaniu odkuł się, wygrywając 5:2 ze Szwedem Christofferem Hagdalhem.
Na koniec Dominik Walczyk, który występował w kategorii BC4. Młody zawodnik zebrał solidną lekcję. 0:12 z Yuk Wing Leungiem z Hongkongu, 4:6 z Kanadyjczykiem Iulianem Ciobanu i 1:7 z Younginem Gu z Korei. Wyniki nie napawają optymizmem, ale dla Walczyka to przede wszystkim ogromne doświadczenie i jeden z pierwszych kroków w międzynarodowej rywalizacji.
W Seulu rozegrano także turniej par w BC3, gdzie Polska miała swój mocny akcent. Drużyna w składzie Małgorzata Perlińska z Pauliną Nawrocką (operator rampy) oraz Damian Iskrzycki z Dariuszem Borowskim (operator rampy) najpierw w fazie grupowej przegrała 1:8 z Australią, ale potem pokonała 3:2 Japonię, co dało awans do półfinału. Tam Polacy rozegrali świetny mecz, wygrywając aż 7:0 z gospodarzami z Korei Południowej i meldując się w finale. W meczu o złoto biało-czerwoni musieli uznać wyższość Australii, przegrywając 0:8 i ostatecznie zdobywając srebrny medal.
Turniej w Seulu to ważny etap przygotowań – i to zarówno w kontekście rankingów, jak i czysto sportowego obycia. To też dobry test przed Pucharem Świata 2026, który tym razem odbędzie się w USA.
_____
Fot. Polski Związek Bocci/Facebook