Po emocjonującej meczu i dogrywce Damian Iskrzycki (startujący z operatorem rampy Dariuszem Borowskim) przegrał mecz o brązowy medal z Grigoriosem Polychornidisem. Jednak czwartego miejsca na igrzyskach nie spodziewano się przed rozpoczęciem rywalizacji – Polacy debiutowali w tej dyscyplinie na zawodach tej rangi.
Mało brakowało jednak, a Iskrzycki sięgnąłby po sensacyjny medal. Po połowie meczu prowadził 3:2. W przedostatniej partii Grek doprowadził co prawda do stanu 3:4, ale w ostatniej to Iskrzycki miał przywilej wprowadzania Jacka, a więc – ustawienia rozgrywki na swoich warunkach. Jack został wprowadzony daleko na stronę po której operował, a Grek miał problem z wybiciem dobrze dostawionych bil naszego zawodnika.
Doszło więc do sytuacji, w której Grek wyczerpał swoje bile, a Damian miał do dyspozycji jeszcze dwie swoje i swoją jedną już najbliżej jacka. Każda kolejna bliżej niż bile greckie dawałaby mu brązowy medal. Niestety, w swoim komplecie Damian nie miał już bil idealnych do takiego dostawienia. Bila o bardzo miękkiej charakterystyce nie została dostarczona precyzyjnie blisko jacka, a bila twarda, służąca zazwyczaj do wybijania, potrafi przy próbie tak precyzyjnych zagrań na małej prędkości mocno rotować. Tak stało się niestety i tym razem. O wszystkim miała zadecydować przegrana dogrywka.
– Minęliśmy się dosłownie o półtora centymetra – mówił polskim dziennikarzom po meczu Iskrzycki. – Jesteśmy zawiedzeni, jest gorycz, ale jak na przetarcie i pierwszy start na igrzyskach jest naprawdę dobrze. Nie mamy szczęścia do tego Greka ale mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej.
Dogrywka niestety nie potoczyła się po myśli Damiana. Grek wygrał losowanie i wyrzucał swoją bilę jako pierwszy – dostarczając ją bardzo blisko do znajdującego się pośrodku w wypadku dogrywki jacka. Damian niestety pudłował – jak później mówił, niekorzystne dla nich było łączenie parkietu na środku boiska, które mimo kolejnych korekt rampy w lewo, wciąż spychało ich bile do prawej strony.
Paralimpijski debiut może przyczynić się do popularyzacji bocci w kraju. Na mapie Polski wciąż przybywa klubów, w których można uprawiać tę dyscyplinę, a taki rozwój przez ostatnie lata daje szansę na kolejne sukcesy. Do tego doszła transmisja telewizyjna – gdy Damian usłyszał, że w Polsce mecz był oglądany również w telewizji, widać było na jego twarzy wyraźne poruszenie. Wreszcie – powiedział z nieukrywaną satysfakcją.
– 7 września minie mi 10 lat z boccią. To idealna dyscyplina dla ludzi z chorobami układu nerwowego, czy zanikiem mięśni. Ja bardzo polecam każdemu, by spróbował swoich sił – mówi świeżo upieczony czwarty zawodnik igrzysk paraolimpijskich.
____
Fot. Tomasz Markowski/Polski Komitet Paralimpijski