Nie żyje Jacek Gaworski, wybitny polski szermierz, srebrny medalista igrzysk paralimpijskich. Informację o śmierci utytułowanego sportowca przekazała późnym niedzielnym wieczorem jego żona Elżbieta. „Zdjął zbroję, założył skrzydła” – możemy przeczytać w poruszającym wpisie. 13 maja obchodziłby 58. urodziny.
Jacek Gaworski z szermierką związany był od 11. roku życia. Na swoim koncie miał mnóstwo medali mistrzostw Polski we wszystkich kategoriach wiekowych, zdobywanych indywidualnie jak i drużynowo. Przez lata był również członkiem szermierczej kadry narodowej oraz kadry olimpijskiej.
Polski szermierz od 2004 roku zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi – stwardnieniem rozsianym, nowotworem mnogim rdzenia kręgowego oraz czerniakiem błon śluzowych z przerzutami do kości. Był ewenementem na skalę medyczną, jak mawiali lekarze, którzy w swojej wieloletniej praktyce nie spotkali dotąd pacjenta z tak rzadkim zestawem nieuleczalnych chorób.
Pomimo bólu i przeciwności Gaworski nie poddawał się, heroicznie walcząc o każdy dzień życia z niezachwianą determinacją. Choć los obszedł się z nim w wyjątkowo brutalny sposób, nie tracił pogody ducha i nadziei. W trudach codzienności mógł liczyć na wsparcie żony Elżbiety i córki Patrycji, które kochał nad życie. Służba zdrowia postawiła na nim krzyżyk już po pierwszej diagnozie, wykluczając go z refundowanego leczenia. Żył więc dosłownie „na raty”, które co miesiąc musiał pokrywać z własnej kieszeni. Kiedy był pod finansową ścianą, pomocną dłoń wyciągali do niego przyjaciele, znajomi i kibice.
Jacek Gaworski ukojenie i zapomnienie od codziennych trosk odnalazł w sporcie. Do szermierki, tym razem w wydaniu na wózkach, powrócił po niemal dekadzie przerwy. Sukcesów w tej paralimpijskiej dyscyplinie przybywało z każdym rokiem. Był dwukrotnym medalistą mistrzostw świata i czterokrotnym mistrzostw Europy, osiem razy sięgnął również po tytuł mistrza Polski. Za jego największy sukces bez wątpienia należy uznać srebro igrzysk paralimpijskich, które wywalczył z drużyną floretową w Rio de Janeiro w 2016 roku.
Po raz ostatni w międzynarodowej rywalizacji Gaworskiego mogliśmy oglądać podczas Pucharu Świata w Egerze, który odbył się tuż przed pandemią, w lutym 2020 roku. Z Węgier przywiózł wówczas srebro zdobyte w indywidualnych potyczkach floretowych. Marzył o złotym medalu w Tokio. Przez restrykcyjny system kwalifikacyjny do igrzysk nie było mu dane w nich wystartować i zrealizować upragnionego celu.
Wyczerpany chorobą szermierz zmarł 10 maja, trzy dni przed swoimi 58. urodzinami. Jego poruszająca historia, pełna wyboistych zakrętów, była świadectwem odwagi, miłości i niezłomności.
– Zdjął zbroję, założył skrzydła. Niewyobrażalnie cierpiał, ale ponad wszystko pragnął żyć. Dziękuję wszystkim, którzy wspierali go przez lata choroby – dzięki Wam do dziś udawało się oszukać śmierć. Wykupiliście dla Jacka bezcenny czas życia, za co na zawsze pozostanę Wam wdzięczna – możemy przeczytać we wzruszającym wpisie żony Elżbiety, który opublikowała za pośrednictwem mediów społecznościowych tuż przed północą.
————
Fot.: Augusto Bizzi/Federscherma.